poniedziałek, 29 sierpnia 2016

12-20 sierpnia 2016 - PULA cz.2

Ciepłe morze to główny magnes, który skłonił nas do wyboru Chorwacji. Nie zawiedliśmy się. Skaliste wybrzeże w Puli prezentowało się wspaniale.

Ogromne płaskie głazy, w innym miejscu ostre skały, niewielkie zatoczki, czysta woda, fale.
Podczas pierwszego spaceru uznaliśmy, że niemal każde miejsce nadaje się do plażowania...
...i zejścia do wody, ale już doświadczenia pierwszego dnia...
...szybko zweryfikowały nasze początkowe wyobrażenia.
Ostatecznie trzymaliśmy się plaż publicznych.
Przed wyjazdem wygrzebałem z szafy maskę i fajkę oraz duże płetwy paskowe i mniejsze kaloszowe. Z satysfakcją stwierdziłem, że sprzęt po dwudziestu latach jest nadal na chodzie. Miałem wątpliwości czy warto zabierać, czy się przyda.
Przydał się i to bardzo. Maska zapewniała zdecydowanie lepszą widoczność niż zwykłe okulary do pływania, a pod wodą było co podziwiać. Płetwy umożliwiały głębsze zejścia pod wodę i dalsze wypady na sąsiednie plaże.

Woda w Adriatyku była ciepła, choć nie wchodziło się jak do wanny. Znaczne zasolenie podnosiło wyporność, ale głównym atutem była przejrzystość.
Skaliste i kamieniste dno zachęcało do nurkowań, do poszukiwań muszli czy obserwacji podwodnej fauny i flory.
Podwodna roślinność była raczej uboga, zapewne dzięki temu woda zachowała taką przejrzystość.
Za to na różnych głębokościach pływało mnóstwo ryb...
...niektóre w ławicach...
...inne pojedynczo.
Nie były zbyt płochliwe, więc chwilami można było poczuć się jak w akwarium.
Stada ryb pływały pod samą powierzchnią...
...innym razem ryby przemykały pomiędzy skałami czy potężnymi głazami rozrzuconymi na dnie.
Dno miejscami było piaszczyste, w takim miejscu znalazłem piękną, jaskrawoczerwoną rozgwiazdę.
Najczęściej jednak na dnie leżały kamienie bądź ogromne głazy i skały...
...tworząc podwodne jamy...
...wąwozy czy nawet parometrowe uskoki. Na dnie leżały czarne strzykwy, o nieco odpychającym wyglądzie, zaś dalej od plaż coraz częściej pojawiały się jeżowce.
Kolec jednego z nich boleśnie zranił mi stopę podczas pierwszej kąpieli, przebijając materiał tuż nad podeszwą buta.
Dzięki temu później traktowałem te stworzenia z należną ostrożnością i dystansem.
Widywałem też kraby, jeden z nich, szczególnie duży, ukrył się przede mną w niewielkiej podwodnej jamie.
Moja cierpliwość została nagrodzona, bo po chwili wyszedł...
...ale gdy tylko się poruszyłem uciekł bokiem do swojego schronienia.
Równie unikalnym zdarzeniem było podwodne polowanie, którego byłem świadkiem. Spory ptak (widoczny na zdjęciu) zanurkował blisko mnie i pływał zwinnie w poszukiwaniu obiadu.
Czy coś złapał? Nie widziałem. Pewnie tak. Może taką rybkę.
Najciekawsze widoki czekały na mnie, gdy odpływałem dalej od plaży.
Skaliste wybrzeże przy wyjściu z zatoki było niezwykle urozmaicone.
Podwodne jamy...
...skalne uskoki...
...wąskie szczeliny między głazami.
Wpływałem w podwodne zakamarki...
...obserwowałem jak fale rozbijają się o pionowe skały.
W wielu miejscach po wynurzeniu było równie ładnie.
Z wody na kształt malutkich wysp wystawały skały...
...tworzyły się niewielkie zatoki.
W jednym z takich miejsc odkryłem niewielkie jeziorko, które dostępne było tylko przez podwodny tunel - na fotografii. Po chwili wahania wpłynąłem do środka. Pomysł niezbyt rozsądny, ale w wakacje robi się głupie rzeczy. Zachowałem ostrożność, będąc gotowym do wycofania się w razie trudności.
Powrót był nieco bardziej kłopotliwy z uwagi na słabszą dostępność tunelu z drugiej strony.
Podczas pokonywania podwodnego przejścia rozciąłem nogę o ostrą skałę. Na pamiątkę dwa równoległe rozcięcia. Wróciłem szybko na plażę, by nie wabić rekinów.
Dno morza i wybrzeże, choć widokowo niezwykle atrakcyjne, zmuszało do ciągłej uwagi. W czasie pływania dorobiłem się ogromnej ilości otarć, rozcięć czy zadrapań.
Zaskoczyło mnie, że ludzie tam nie nurkują. Mnóstwo osób pływało w maskach, trochę mniej w płetwach.
Ale schodzących pod wodę było niewielu, a jeżeli już, to na trzy metry lub jeszcze płycej.
Może ci, którzy coś potrafią nie bawią się w wodzie przy plaży. Widziałem też parę osób w stanowiących przebój maskach z Decathlonu. Zręczna reklama miesza ludziom w głowach.
Nie wiem czy użytkownicy tych masek byli zadowoleni, ale niestety mogli pływać praktycznie tylko po powierzchni.
Po upalnym dniu miłe orzeźwienie przynosił nam niewielki basen koło naszego domu.
Dobre miejsce do nauki dla dzieci, choć nie ukrywam, że i my wchodziliśmy tam codziennie.
Kąpiele wieczorem też były fajne.
Ale przede wszystkim basen służył dzieciom...
...pływały, bawiły się...
...doskonaliły techniki...
...uprawiały wodne rodeo.

Adriatyk zaskoczył mnie bardzo pozytywnie, a skromny powrót do nurkowania po prawie dwudziestu latach niezwykle przypadł mi do gustu.
Wprawdzie tym razem tylko w masce i płetwach, ale bawiłem się świetnie. Coś takiego satysfakcjonuje mnie w pełni. Po powrocie do Polski skorzystaliśmy z posezonowej wyprzedaży kupując dla Agnieszki i dzieci zestawy ABC. Po głowie chodzą mi teraz nowe płetwy dla mnie i regularne wizyty na basenie, a w wolnych chwilach szukamy fajnego miejsca na przyszły rok. Oczywiście musi być ciepła i krystalicznie czysta woda.



Tu pierwsza część relacji:
http://pruswkajaku.blogspot.com/2016/08/pula-12-20-sierpnia-2016.html