Od trzech lat konsekwentnie trzymamy
się Chorwacji i tak chyba na razie zostanie. Tym razem wybraliśmy
Kozino, małą miejscowość stanowiącą praktycznie przedmieścia
Zadaru, a po dwóch tygodniach przenieśliśmy się na wyspę Murter.
Kozino na pierwszy rzut oka
przedstawiało się tak sobie, ale już drugiego dnia zaczęliśmy
doceniać uroki tamtejszych plaż...
...widoki z balkonu...
...lokalną kuchnię...
...wieczorne spacery...
...zachody słońca...
...sąsiedztwo z Ninem...
...a przede wszystkim z Zadarem.
Jednak największym atutem był
oczywiście Adriatyk, który w Kozino zaskoczył nas na plus.
Czysta woda, co potwierdzała obecność
licznych przyszynek szlachetnych...
... z ogromnym bogactwem fauny...
...i flory.
Podwodne łąki...
...mnóstwo ryb...
...niektórych podobno nie powinno się
dotykać...
...kraby (dwa nawet stoczyły przy nas
walkę)...
...rozgwiazdy...
...w różnych kolorach...
...koniki morskie...
Tu i tam ślady pozostawiali ludzie.
Murter na wyspie Murter, gdzie
spędziliśmy tydzień, prezentował się chyba jeszcze lepiej.
Wyspa pośród wysp.
Zauroczyły nas jego wąskie
uliczki...
...skaliste plaże...
...i znów zachody słońca.
Zwiedziliśmy
też pozostałości po bunkrach austrowęgierskich. Łączył je
system podziemnych korytarzy, zaś w dwóch położonych najwyżej
umieszczone były kiedyś stanowiska artylerii panującej nad wodami
Morza Murterskiego. Wejście do bunkrów chroniło umocnione
stanowisko poprzedzone głębokim, wydrążonym w skale okopem. Obok
umieszczono punkty obserwacyjne, zaś poza zasięgiem artylerii
okrętowej koszary.
Murter
jest rajem dla tych, którzy chcą podziwiać urodę Adriatyku.
Skaliste
dno...
...i
jego zaskakujące formy...
...podwodne
wąwozy...
...”trawiaste
równiny”...
...i
znów różnorodność świata roślin i zwierząt.
Lubimy
pływać, więc dużo czasu spędzaliśmy w wodzie...
...a
jeszcze więcej pod wodą.
Zgodnym
chórem uznaliśmy, że tegoroczne wakacje przebiły poprzednie.
Trzy
tygodnie pozwoliły nam porządnie wypocząć, troszkę pozwiedzać,
wyszaleć się w wodzie...
...spróbować
własnych sił w śródziemnomorskiej kuchni, jednym zatopić się w
lekturze, a innym przypiąć się do internetu. Była też okazja do
spotkań z rodziną, mam nadzieję, że będziemy się widywać nie
tylko w Chorwacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz