trasa: wybrzeże
Adriatyku w miasteczku Vrbnik
odcinek: plaża
Zgribnica – plaża portowa – plaża Kozica
dystans: ok.
2,000 km wg geoportalu
czas: 1
godzina
Cały
dzień został rozplanowany w formie tradycyjnego triatlonu.
Czyli
najpierw pływanie pontonem po zatoce (wraz z atrakcjami
towarzyszącymi), potem przejazd do Rudine i tam krótka wycieczka
piesza po opuszczonej osadzie i nadmorskich skałach. Zaś na koniec
rodzina zdecydowała się na spacer po Vrbniku, a ja na pływanie
wzdłuż wybrzeża.
Zabrałem
płetwy, maskę... nie brałem niczego co musiałbym zostawić na
plaży. Wystartowałem na miejskiej plaży (Zgribnica).
Woda od razu wydała mi się zimniejsza niż przed południem w zatoce i niż wczoraj czy przedwczoraj, ale zaraz po odpłynięciu od brzegu morze nagrodziło mnie pięknymi widokami.
Vrbnik to miejscowość
zbudowana na wysokim klifie na wyspie Krk.
Od strony wody prezentował
się doskonale, a tym bardziej z perspektywy pływaka.
Widok pnących się w górę kilkudziesięciometrowych skał zwieńczonych ciasną zabudową robił ogromne wrażenie i budził respekt.
Woda od razu wydała mi się zimniejsza niż przed południem w zatoce i niż wczoraj czy przedwczoraj, ale zaraz po odpłynięciu od brzegu morze nagrodziło mnie pięknymi widokami.
Widok pnących się w górę kilkudziesięciometrowych skał zwieńczonych ciasną zabudową robił ogromne wrażenie i budził respekt.
Nad nią pionowa, skalna ściana porośnięta zielenią. Rewelacja!
Unosząc się na lekkiej fali robiłem zdjęcia zachwycony urokiem miejsca.
...w których chlupotała woda.
Po chwili ukazał mi się półwysep po drugiej stronie wejścia do portu czy może raczej mariny.
Tak daleko nie planowałem się zapuszczać, ale dopłynąłem do plaży przy porcie. Co ciekawe można na nią wejść wyłącznie przez skalny tunel prowadzący z portu. Tutaj też nie wychodziłem na brzeg, ograniczyłem się do zdjęć z wody i zawróciłem. Po drodze minąłem pływaków, którzy odpłynęli nieco dalej od brzegu.
Widziałem kolejne, małe plaże, na które dostać się można było wyłącznie od strony morza.
Adriatyk
sprzyja takim wycieczkom. Na Bałtyku nie wyobrażam sobie takiej
zabawy. Tu woda bez fal, bez przybrzeżnych prądów, ciepła i
względnie przejrzysta, choć o zobaczeniu dna nie było mowy - pode
mną było około 50 metrów słonej wody.
Płynąłem kilkanaście metrów od brzegu, zaś po mojej lewej ręce w odległości około siedmiu kilometrów rozciągała się Chorwacja kontynentalna. Widziałem małe miasteczka rozsiane na wybrzeżu, a ponad nimi potężny masyw górski.
Płynąłem kilkanaście metrów od brzegu, zaś po mojej lewej ręce w odległości około siedmiu kilometrów rozciągała się Chorwacja kontynentalna. Widziałem małe miasteczka rozsiane na wybrzeżu, a ponad nimi potężny masyw górski.
Nie
odczuwałem specjalnie chłodu, nie byłem zmęczony, więc zgodnie z
pierwotnym planem minąłem Zgribnicę i popłynąłem dalej, w
kierunku plaży Kozica, na którą zwykle chodziliśmy wczesnym
wieczorem.
Po drodze znów mijałem pionowe skały, które dotąd widywaliśmy wyłącznie z góry. To zupełnie inna perspektywa, choć można dyskutować z którego miejsca robiły większe wrażenie.
Po drodze znów mijałem pionowe skały, które dotąd widywaliśmy wyłącznie z góry. To zupełnie inna perspektywa, choć można dyskutować z którego miejsca robiły większe wrażenie.
Wkrótce
znalazłem się w zatoczce, przy której znajdowała się nasza
ulubiona plaża. Tu już wszystko zaczynało wyglądać znajomo. Po
chwili zaczęło majaczyć dno, zwykle widoczne było na głębokości
około 8-10 metrów. Z każdą chwilą robiło się wyraźniejsze.
Zdecydowałem się na jedyne podczas tej nietypowej wycieczki zejście
pod wodę. Adriatyk szczodrze obdarzył mnie piękną muszlą, którą
znalazłem wśród kamieni na dnie. Wyszedłem na brzeg.
Do naszego mieszkania wróciłem piękną żwirową alejką. Ta pięła się po skałach, które jeszcze przed chwilą podziwiałem z wody. Wokół rozsiewał wonne aromaty piniowy las. Wspaniałe zakończenie udanego dnia.
Do naszego mieszkania wróciłem piękną żwirową alejką. Ta pięła się po skałach, które jeszcze przed chwilą podziwiałem z wody. Wokół rozsiewał wonne aromaty piniowy las. Wspaniałe zakończenie udanego dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz