odcinek:
Michałów – Nowy Młyn – Piaska Młyn - Michałów
dystans: ok. 4,000 km
czas: niecałe 1,5 godziny
Zachęceni kolorytem poprzedniej
wycieczki po lesie postanowiliśmy powtórzyć tę, jakże udaną
przygodę. Tym razem jednak na innej trasie i w towarzystwie córek.
Brutalnie przełamaliśmy wszelki opór dzieci, posługując się
przemocą, przekupstwem jak również nikczemnym kłamstwem, że
będzie fajnie.
Podjechaliśmy samochodem do Michałowa
i ruszyliśmy pieszo przed siebie.
W lesie leżało sporo śniegu,
jeszcze nie było widać śladów odwilży.
Dość szybko chłód i
zmęczenie rzuciły na kolana pierwszych uczestników wycieczki.
W dobrych nastrojach i wśród ogólnej
wesołości dotarliśmy do młyna na Łyżwach.
Pierwszy raz byłem tu bez kajaka...
...to częsta trasa naszych spływów. Zimowych,
wiosennych, letnich i jesiennych.
Główne rozlewisko było na środku
wolne od lodu, za to bliżej brzegów zamarzło.
Boczne odnogi, gdzie
woda stoi pokrył lód, miejscami jeszcze dość gruby.
Bardzo malowniczo
wyglądały oblodzone kamienie, po których spływała woda.
Przyznam, że tyle lodu nie widziałem tu nigdy, nawet podczas
zimowych spływów. Jednak z drugiej strony zakładałem, że po
minionych mrozach będzie go więcej.
Zrobiliśmy zdjęcia i wkroczyliśmy
na leśną ścieżkę, która niestety zaczęła przypominać Wierną
Rzekę ginącą wśród trzcin. Skończyła się.
Zajęci
poszukiwaniem właściwej drogi nie zwróciliśmy uwagi na pierwsze
oznaki niezadowolenia wśród młodzieży. To był znaczący błąd.
Należało twardą ręką zdusić bunt w zarodku, wychłostać
prowodyrów, zakuć w łańcuchy, rzucić wilkom na pożarcie.
Niestety, każdy uczy się na własnych błędach. Przeoczyliśmy
moment, w którym zdławienie rewolty było wciąż możliwe.
Zobaczyliśmy jeszcze drugi młyn i pasące się przy nim konie. Stąd
czekał nas ponury odwrót wśród śniegów jak Napoleona spod
Moskwy. Tyle, że nas nie szarpali Kozacy.
Zrobiliśmy niewielką pętlę i
wyszliśmy na znaną nam już drogę koło Nowego Młyna – na
Łyżwach.
To dzieciom błyskawicznie wzmocniło morale i nawet
humory wróciły, ale nie na tyle, by próbować jeszcze dojść do
pali na Kamiennej w rejonie Olszanki.
Podsumowując całą wycieczkę trudno
o jednoznaczną ocenę. Las prezentował się świetnie, Kamienna
też. Również pogoda nam sprzyjała. Szkoda, że musieliśmy
zbyt szybko skończyć tak dobrze zapowiadającą się wyprawę.
Cóż.
Życie!
Temperatura od -3
do -1 st.C. Bez słońca, bez wiatru, przyjemnie. Śnieg jeszcze
zalegał w sporych ilościach, zważywszy ostatnią aurę.
Trzy ostatnie zdjęcia zrobiła Agnieszka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz