niedziela, 23 kwietnia 2017

2017-04-23 PSARKA I ŚWIŚLINA


rzeka: Psarka i Świślina
odcinek: Tarczek - Pawłów
dystans: ok. 17,220 km wg geoportalu
czas: 4 godziny 45 minut

W ten weekend spływ nie wchodził w rachubę. Pogoda miała być fatalna, a w piątek wieczorem zacząłem walczyć z przeziębieniem. Ale jakoś tak wyszło...

Skorzystaliśmy (Artur, Marek, Robert i ja) z podwyższonego poziomu wody, by przepłynąć się Świśliną poprzedzoną odcinkiem Psarki. Start w Tarczku przy młynie.
Pogoda jako taka, ale jeszcze przed południem to miało się zmienić na gorsze. Psarka to niewielka rzeczka płynąca wśród pól, porośnięta drzewami. Chyba za wiele nasłuchałem się o jej dynamice, o bystrzach i gwarantowanych emocjach, bo spodziewałem się nieco więcej.
Owszem spadek rzeki był wyczuwalny, bystrza istotnie nie należały do rzadkości i każdy z nas pewnie przeżył mniejsze lub większe chwilę grozy, ale nie ukrywam – liczyłem na coś innego.
Niewątpliwie, niezłe wrażenie robiły wysokie, strome skarpy czy skały i głazy w nurcie.
Wokół było zielono. Mimo niedawnego nawrotu zimy, który zapewne umożliwił nam dzisiejsze pływanie, wiosna zdołała się dzielnie wybronić.
Było ładnie, ale bez przesady.
Psarka nawet w wiosennej szacie nie była oszałamiającą pięknością, która zawróci w głowie.
Należy jednak docenić jej naturalny charakter, urok przełomów, przemiałów i niewątpliwy potencjał.
Przed połową trasy zrobiliśmy krótką przerwę, akurat tuż po ujściu Psarki do Świśliny.
Swoją drogą powinno być inaczej. Przed połączeniem Psarka ma swoją szerokość i przepływ, zaś Świślina wyglądała jak rów melioracyjny. Jednak tak już jest i tego nie zmienimy.
Zatrzymaliśmy się przy popiersiu lalki, znanym z poprzednich spływów.

Marek odnotował znacząco niższy poziom wody niż rok temu i to wyraźnie zwarzyło mu humor. Spodziewał się wielkich emocji.
Nie było tak źle. Świślina była godną następczynią Psarki.
Rzeka stała się nieco większa i chyba urokliwsza. Może trochę więcej się działo, niektóre bystrza miały nieco większą dynamikę.
Teraz jednak pogoda zrobiła się dużo bardziej chimeryczna. Jak na kwiecień przystało przygrzewało nam słońce, ale bywały i chmury, parę razy zrywał się potężny wiatr, który na szczęście szalał gdzieś ponad nami. Chwilami kropił deszczyk, w pewnym momencie sypały śnieżne grudki, a bywało też, że spadały na nas ciężkie, mokre płaty śniegu przemieszanego z deszczem.
Na metę dopłynęliśmy w słońcu, ale pakując się do samochodów doświadczyliśmy wiosennych kaprysów pogodowych na wszystkie możliwe sposoby.
Spływ fajny i dziękuję kolegom za miłe towarzystwo oraz wesołą zabawę.
Może nie była to trasa na spływ sezonu, ale obie rzeki mają potencjał i swoisty, nienachalny urok. Ostatnie zdjęcia świadczą o tym dobitnie.
Przydałoby się nieco więcej wody.
Wyobrażam sobie, że poziom wody o pięć czy dziesięć centymetrów wyższy oszczędziłby szorowania po kamieniach, a do tego bystrza zyskałyby agresywny pazur. To wystarczyłoby w zupełności. 











Cieniem kładły się śmieci. Nad Psarką i Świśliną jest brudno, widziałem brudniejsze rzeki, ale nasza dzisiejsza trasa też zasłużyła na podium. Woda nie śmierdzi, za sprawą gruntu jest nieco mętnawa, ale to nie problem. Problemem są wspomniane śmieci. Gruz, wypakowane niebieskie worki, stary sprzęt AGD, telewizory, deski od kibla, zabawki. Wstyd! Ale tego, obawiam się, też nie zmienimy.

Poziom wody:
Rzepin (Świślina) 125-124cm (przepływ 0,9-0,8m3/s)
Michałów (Kamienna) 81-82cm (przepływ 7,2-7,4m3/s)


Wody wystarczyło, ale ideałem byłoby 5-10 cm więcej. Szorowaliśmy o kamienie. Temperatura ok. 5-8 st.C, temperatura wody 6,5-7,5 st.C. Aura typowo kwietniowa, słońce, chmury, śnieg, wiatr, deszcz. Ogólnie chłodno, wróciły czapki i rękawice.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz