sobota, 29 lipca 2017

2017-07-29 SZYDŁOWIEC


odcinek: po mieście
dystans: ok. 2,500 km
czas: 2 godziny

Wybraliśmy się na kolejną krótką wycieczkę, zresztą nudną jak się potem dowiedziałem. Pobliski Szydłowiec poznałem dość dobrze pod koniec studiów (moja praca dyplomowa dotyczyła Szydłowca). Potem przejeżdżałem tamtędy parę razy, czasem zaglądając czy coś się nie zmieniło. Zapamiętałem go jako miasteczko z potencjałem, którego nie wykorzystano. Zamek z odpadającym tynkiem, mocno podniszczony ratusz, rynek bez sensu z zapyziałą zabudową wokół. Jedynie późnogotycki kościół bronił się wizualnie, lecz raczej w myśl zasady „na bezrybiu i rak ryba”.

Dziś jest inaczej. Unia, fundusze, dotacje, rewitalizacje.
Zamek pamięta średniowiecze, ale obecną formę zawdzięcza epoce renesansu.
Teraz go odrestaurowano, obecnie prezentuje się bardzo dostojnie.
Stoi na usypanej kilkaset lat temu wyspie, wokół fosa i doinwestowany park.





W parku spacerowicze, dzieci na huśtawkach, turniej szachowy pod gołym niebem. Sielanka. Żadnego łojenia browarów na ławkach, sikania pod drzewem czy psich klocków na alejkach. Da się? Da się!


Potem przeszliśmy się w kierunku rynku.
Renesansowy ratusz też został odnowiony, płyta rynku otrzymała nową nawierzchnię, między rynkiem a kościołem skwer.



Zespół kościoła też jakby odżył. Chyba najlepiej prezentuje się od południowego zachodu. Tam od ulicy oddziela go kamienny mur oporowy, zaś sam kościół pnie się w górę. Cały efekt psuje zadaszenie schodów. Podejrzewam je o niewidzenie z architektem. Szkoda.
Tak czy inaczej Szydłowiec dziś zrobił na mnie wrażenie, mimo iż prace rewitalizacyjne ominęły wiele budynków. Nie jest to miasteczko formatu Sandomierza, ale w okolicy chyba nie ma miejscowości, która prezentowałaby się lepiej. A w promieniach lipcowego słońca wszystko dziś wyglądało bajkowo.









Zajrzeliśmy jeszcze do cukierni zlokalizowanej w pierzei wschodniej, na wprost wejścia do ratusza. Kupiliśmy ciastka na wynos. Moja napoleonka bardzo smaczna. W tejże cukierni skusiliśmy się na lody, których jakość gwarantowała Zielona Budka. Spróbowałem dwa smaki, chyba śmietankowy z czarną porzeczką – coś pomiędzy pycha a zjawiskowy. Drugi smak to śliwka w czekoladzie – klękajcie narody!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz