rzeka:
Czarna Konecka
odcinek:
Stąporków - Jacentów
dystans:
ok. 30,000 km wg GPS (28,300 km wg geoportalu)
czas:
ok. 9,5 godziny
Czy
można tylko raz obejrzeć „Ojca Chrzestnego”? Nie można! Za
drugim, trzecim, piątym razem jest równie dobry. Podobnie rzecz się
ma z początkowym odcinkiem Czarnej Koneckiej. Najlepiej pływać tam
co roku. Rzeka jest tego warta. Dzika, piękna i zielona,
Tym
razem było nas jedynie dwóch. Jarek i ja. Jarek widział jedynie
końcowy odcinek Czarnej, a ja z ochotą wystąpiłem w roli
gospodarza, zwłaszcza, że Czarną można się pochwalić.
Spływ
rozpoczęliśmy w Stąporkowie przy moście na krajowej 42-ce.
Jarek
odpalił swój pomiar trasy, ja endomondo i ruszyliśmy.
Kamienie
wystawały z wody niepokojąco. Było płytko, ale ładnie i zielono.
Woda była mętna i brunatna, co zdawało się zwiastować, że wciąż
jeszcze spływa po deszczach.
Ostatnie opady i podniesione stany wód
pozwalałyby na spłyniecie odcinka „z przytupem”, niestety woda
w połowie tygodnia zaczęła błyskawicznie opadać i załapaliśmy
się zaledwie na okruchy po uczcie.
Dało się spłynąć, ale to był
ostatni dzwonek. Zatrzymywaliśmy się na kamieniach, na przemiałach.
Odcinek
za Stąporkowem, niegdyś ekstremalnie dziki i zawalony drzewami
został najprawdopodobniej posprzątany.
Były zwałki, ale
nieliczne, może 10-20% tego co dwa lata temu.
W zamian Czarna
prezentowała się świetnie – jak zwykle. Wokół drzewa, las, nie
widać zabudowy.
Widoki zrobiły wrażenie również na Jarku.
Nie
było mnie tu dwa lata.
Rzeka zmieniła się przez ten czas, brzegi
bardziej pozarastały, zieleń jakby bujniejsza niż ostatnio, chyba
więcej śmieci. Ale nadal uważam ją za najatrakcyjniejszą w
naszych stronach.
Szybko
dotarliśmy do miejscowości Czarna, gdzie czekała nas uciążliwa
przenoska.
Za mostem nurt przyśpieszył.
Przy tym stanie wody
oznaczało to szuranie po kamieniach. Na szczęście nie było tak
źle. W nagrodę za trudy znów wspaniałe widoki, znów ładnie.
Wkrótce dotarliśmy do niewielkiego zalewu w Starym Janowie.
Zatrzymaliśmy się na posiłek i tu naszła nas refleksja.
Przepłynęliśmy 6-7 km co zajęło prawie trzy godziny, cała trasa
to około 30 km, więc...
...uznaliśmy, że jakoś to będzie. Na
Czarnej początek zawsze był czasochłonny, a potem woda niosła,
zaś przed Siepią nie ma zwałek.
Poniżej
zapory zrobiło się trochę płytko, jednak nie było tragedii.
Płynęliśmy wśród wysokich drzew, które pochylały się nad
rzeką, na wysokich, piaszczystych skarpach rosły strzeliste sosny.
Skarpy skłoniły nas do zabawy. Wspinaczka okazała się mordercza,
dawno tak się nie zziajałem. Zjazd z góry i...
...nie było zbyt
dynamicznie. Zdecydowaliśmy się na drugą próbę nieco dalej, tu
zbocze było bardziej strome.
To zaprocentowało, obaj zjechaliśmy
do rzeki z impetem schodząc głęboko pod wodę. Jednak taka zabawa
tylko na lato, byłem przemoczony całkowicie.
Ruszyliśmy dalej, na
tym odcinku zwałek nie brakowało. Niektóre musieliśmy pokonywać
wspólnie – pomagając sobie wzajemnie, dwie wysiadając z kajaka.
Po
paru kilometrach dopłynęliśmy do ujścia Krasnej. Jarek wybrał
się na szybki rekonesans tej malowniczej rzeczki. Przed nami zostało
blisko 20 km.
Płynęliśmy przez las, każdy widok mógłby
zauroczyć Szyszkina czy Chełmońskiego.
Rzeka na przemian
mandreowała, to znów rozlewała się płasko na prostym odcinku.
Do
Sielpii dotarliśmy o 17.30. Zakładałem, że będziemy tu
wcześniej. Trochę straciliśmy na zabawy na piaszczystych skarpach,
potem było płytko, a woda nie niosła tak jak poprzednio. Byliśmy
zmęczeni, zjedliśmy zapasy do ostatniego okruszka.
Końcowy odcinek
pokonaliśmy dość szybko, ktoś tu puszcza spływy, bo w zwałkach
widać było powycinane „furtki”. Lepiej tak niż wyciąć
wszystko. Tu niestety rozładował się mój telefon, więc endomondo
zatrzymało się na 26,5 km, a zastało jeszcze parę kilometrów.
Na
metę dotarliśmy o 19.30. Zmęczeni, ale warto było. Pogoda nam
sprzyjała, a rzeka wielkiej urody. Dziękuję Jarkowi za wspólny
spływ i towarzystwo. Było fajnie.
Czarną polecam każdemu, kto nie
boi się trudu w kajaku i ceni piękno przyrody. Ale pamiętajmy –
siekierę i piłę zostawiamy w domu. Maczetę też.
Poziom
wody:
Bzin
((Kamienna) 126-124cm (przepływ 1,1-0,9m3/s)
Dąbrowa (Czarna
Konecka) 266-269cm (przepływ 2,1-2,3 m3/s)
Wody mało, można pływać
przy takim stanie, ale zdecydowanie lepiej, gdy jest wyższy poziom.
Tu i tam szorowaliśmy o kamienie lub osiadaliśmy na piaszczystym
dnie. Temperatura 21-27 st.C, ciepło lecz nie upalnie. Nie wiało,
nie padało, raczej słonecznie. Przyjemna pogoda.
Więcej
zdjęć tutaj:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz