niedziela, 19 marca 2017

2017-03-19 WIERNA RZEKA

rzeka: Wierna Rzeka
odcinek: Wesoła - Papiernia
dystans: ok. 16,660 km wg geoportalu
czas: 4 godziny 30 minut

Rano zachwycający wschód słońca rozpromienił niebo. Drzewa, domy, trawa - wszystko w ciepłych barwach. Pięknie. W prognozach niczego takiego nie zapowiadano. Niestety, pogody starczyło tylko do śniadania. Potem słońce schowało się za chmurami, a wiatr dał z siebie wszystko. Markowi zabrał nawet kajak z dachu w czasie jazdy. W drodze nad rzekę wiał nadal. Chwilami wychodziło słońce, ale gdy wylądowaliśmy na starcie dzień nie zapowiadał się najlepiej.

Ponuro, a przenikliwy wiatr bezlitośnie przewiercał się przez kurtki. Zeszliśmy na wodę i po pierwszych ruchach wiosłem krew zaczęła szybciej krążyć. Od razu lepiej.
Dziś w naszym gronie zadebiutował Wojtek. Dotąd pływał w swoich stronach czyli w okolicach Częstochowy. Teraz skusił się na świętokrzyskie klimaty.
Oprócz wspomnianego wcześniej Marka płynął z nami Artur, w jego przypadku śmiało można mówić o kajakowym bakcylu. Mocno wciągnął się w pływanie. Nawet dziś pierwszy zszedł na wodę.
Wierna Rzeka przywitała nas lekkimi zwałkami na początek.
Niestety nie płynęła w głębokim korycie, w wielu miejscach teren był płaski, więc wiatr miał nas jak na patelni.

Nic to! Grunt, że nie padało. Z czasem słońce zaczęło poczynać sobie coraz śmielej, aż wreszcie zagościło na dobre.
Wszystko od razu zaczęło wyglądać przyjaźniej. skutecznie poprawiając nasze morale.
My tymczasem pokonaliśmy pierwszy, meandrujący odcinek rzeki i po przepłynięciu początku znaturalizowanego kanału dotarliśmy do tamy.
Po krótkim postoju zeszliśmy na wodę. Po chwili rzeka znów zaczęła kręcić i to jeszcze bardziej niż dotąd.
Koło mostu w Bocheńcu spotkaliśmy grupę morsów z Małogoszczy. Przesympatyczni. Przed chwilą wyszli z wody, wyraźnie rozpierała ich energia.
Pożegnaliśmy się mając nadzieję, że nie pójdziemy mimowolnie w ich ślady. A było się czego obawiać, bo dopływaliśmy do młyna, a obok... wiadomo – bajpas!
To boczna odnoga, w pełni dzika i naturalna, bez żadnych spiętrzeń. Wysokość zastawki przy młynie gubi wyłącznie przez silny spadek i szybki nurt. Jest tam sporo zwałek – zatem... dzieje się!
Jednogłośnie postanowiliśmy przyjąć rzuconą przez rzekę rękawicę.
Czekało nas drobne rozczarowanie, część zwałek posprzątano, ale i tak wystarczyło dla nas emocji.
Stąd już do mety było niedaleko. Po drodze czekała nas jeszcze obniesienie progu, który Marek, jako jedyny, sforsował. Końcówka rzeki równie ładna, jak wcześniejszy odcinek.
Tym razem minęliśmy Papiernię dopływając do ujścia, a potem na metę wróciliśmy pod prąd. Dzięki temu udało się zaliczyć ostatni, brakujący odcinek rzeki.













Jak podsumować spływ? Wierna Rzeka to piękna trasa na spływ, która jeszcze lepiej prezentuje się zimą, a chyba najpiękniejsza jest latem. Ciekawe jak wygląda w barwach złotej polskiej jesieni? Pogoda nam sprzyjała, byliśmy zadowoleni. Marek i ja widzieliśmy ją wcześniej, ale zadziwiła nas na nowo. Artur też był zadowolony ze spływu, a dobrego humoru Wojtka nie zgasił nawet złamany skeg w nowym kajaku. Wypada mi tylko podziękować wszystkim za towarzystwo i taki entuzjazm oraz determinację. Znowu było fajnie.

Poziom wody:
Bocheniec (Wierna Rzeka) 258-259cm (przepływ 2,1m3/s)
Brzegi (Nida) 118-120cm (przepływ 13,5-14,0m3/s)
Mniszek (Biała Nida) 188-187cm (przepływ 2,3-2,2m3/s)

Wody dużo. Temperatura ok. 2-4 st.C. Dużo słońca, choć nie przez cały czas, nie padało, za to wiało na całego. Początkowo chłodno, potem wyraźnie się ociepliło.

Wody dość dużo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz