środa, 28 czerwca 2017

2017-06-28 cz.1 - ZATOKA SOLINE, WYSPA KRK


trasa: Zatoka Soline
odcinek: północno-zachodnia część zatoki
dystans: ok. 3,000 km wg geoportalu
czas: 4 godziny

Cały dzień został rozplanowany w formie tradycyjnego triatlonu.
Czyli najpierw pływanie pontonem po zatoce (wraz z atrakcjami towarzyszącymi), potem przejazd do Rudine i tam krótka wycieczka piesza po opuszczonej osadzie i nadmorskich skałach. Zaś na koniec rodzina zdecydowała się na spacer po Vrbniku, a ja na pływanie wzdłuż jego wybrzeża.

Ponton został zakupiony jako alternatywa dla materaca plażowego, specjalnie na ten wyjazd. Bo też kosztował niewiele więcej. Szybko okazało się, że bardziej sprawdzał się jako materac do spania i pod tym względem cieszył się sporym powodzeniem. Był wygodny, obszerny, trzymał powietrze przez wiele dni. Ale by i on zobaczył nieco Chorwacji, zdecydowaliśmy się na krótką, morską wycieczkę.
Początkowo planowałem pływanie po zatoce w rejonie miasteczek Krk i Punat, ale tam już byliśmy na wycieczce. Ostatecznie jako cel obraliśmy inną zatokę o swojskiej nazwie Zaliv Soline. Zatokę z morzem łączył wąski przesmyk, sama zaś zatoka miała lekko wydłużony kształt, wyspę na środku i dość płytkie wody.

Wybraliśmy chłodniejszy dzień i rano wystartowaliśmy w małej zatoczce przy samotnym domostwie, być może opuszczonym. Po chwili wydostaliśmy się na wody zatoki. Od razu pierwsze rozczarowanie, głębokość 4-6 metrów we Vrbniku oznaczała pełną przejrzystość wody i idealnie wyraźne dno. Tu widoczność przypominała bardziej nasze rzeki i jeziora.
W pontonie, choć bez wygód mieściliśmy się we czwórkę z mnóstwem bagażu. Siła przyzwyczajenia skłoniła nas do używania wioseł na kajakową modłę, choć pod koniec wiosłowaliśmy też z dobrym skutkiem jak kanadyjkarze. Co by jednak nie mówić ponton rozczarował. Powolny, nudny... ale za to doskonały do spania.
Pokonując niewielkie fale dopłynęliśmy w okolice wysepki. Intrygowały nas nieco ruiny na wyspie, ale jej skaliste wybrzeże zniechęcało do wysiadania, co niewątpliwie z radością przyjęło wypoczywające na kamieniach ptactwo.
Zmieniliśmy kierunek i dotarliśmy do cypla z kolejnymi ruinami opisanymi na mapach jako Crkva sv. Petra.

I tu nie próbowaliśmy lądować szanując spokój resztek świątyni pod wezwaniem mojego imiennika.
Obserwowaliśmy ruch na zatoce. Głównie małe wycieczkowce, niewielki stateczek, którego przeznaczenia nie potrafiłem odgadnąć, a raz czy dwa coś majestatycznie sunęło po wodzie z napełnionymi wiatrem żaglami. W północnej części zatoki, przy brzegu sterczał z wody posępny wrak.
Na południu bieliła się zabudowa miasteczek Klimno i Soline, a na zachodzie Cizici.
My tymczasem minęliśmy kolejne ruiny i wylądowaliśmy na pobliskiej plaży.
Krótka przerwa na kąpiel, pływanie, zabawy w wodzie i odpoczynek.

Sielanka nie trwała zbyt długo, zapadła decyzja o powrocie ponieważ zdawało się, że wiatr się nasila.
Alarm był fałszywy, więc pokołysaliśmy się nieco na falach i już po południu wylądowaliśmy przy znajomym domostwie.

Wycieczka pontonowa bardzo przyjemna, wszystkim się podobała, choć nie ukrywam, że wyobrażałem ją sobie nieco inaczej i liczyłem na lepszą przejrzystość wody. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz