środa, 28 czerwca 2017

2017-06-28 cz.2 - PIESZO PO RUDINE, WYSPA KRK


Cały dzień został rozplanowany w formie tradycyjnego triatlonu.
Czyli najpierw pływanie pontonem po zatoce (wraz z atrakcjami towarzyszącymi), potem przejazd do Rudine i tam krótka wycieczka piesza po opuszczonej osadzie i nadmorskich skałach. Zaś na koniec rodzina zdecydowała się na spacer po Vrbniku, a ja na pływanie wzdłuż wybrzeża.

To wyszło nieco spontanicznie. Po pływaniu pontonem zaproponowałem, że podjedziemy do Rudine. To na wpół opuszczona osada, do której prowadzi wąska droga.

Sama miejscowość prezentowała się bardzo intrygująco.
Kilka przyjemnych, zadbanych domostw.
Kilka budynków użytkowanych prawdopodobnie tylko sezonowo, na potrzeby malutkich winnic czy niewielkich gajów oliwnych.
Część zabudowy wyglądała na opuszczoną, zaś efekt ten potęgowały wszechobecne kamienne mury i porozrzucane wokół głazy i bryły skalne.
Wszystko to wyglądało bardzo niecodziennie i miało niepowtarzalny klimat.

Od głównej drogi wiodły kręte ścieżki.




Jedna z nich zaprowadziła mnie na brzeg morza i do wspaniałej zatoki z niewielką plażą w otoczeniu ruin.


Wróciłem dróżką, która wiła się po kamienistym zboczu. Wokół leżały głazy, wszędzie pachniały zioła, a poniżej tafla Adriatyku.



Podczas, gdy ja spacerowałem wzdłuż brzegu, Agnieszka i dziewczyny przeszły się wzdłuż drogi, co zaowocowało kupnem miodu lawendowego i zdjęciami samochodu, który z nietypową dekoracją przyjechał z Holandii.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz