środa, 1 czerwca 2016

PIĘKNE RZEKI... CIĄG DALSZY

Przyjmowałem, że mój wpis PIĘKNE RZEKI... JUŻ NIEDŁUGO http://pruswkajaku.blogspot.com/2016/05/piekne-rzeki-juz-niedugo.html przeminie bez echa. Bo kogo to obchodzi? Tymczasem spory odzew stanowił dla mnie miłe zaskoczenie. Dobrze wiedzieć, że ten temat jest ważny nie tylko dla mnie. Ośmielony głosami poparcia pozwolę sobie na kontynuację wątku, przy czym znów posłużę się lokalnym, ale jakże obrazowym przykładem.

Ostatnio przepływy na Kamiennej w Bzinie spadły do 0,3m3/h. Przerażająco mało. W sobotę spadł symboliczny deszczyk, tak... żeby zmoczyć kostkę na podjeździe. W niedzielę upał. W poniedziałek znów ciepło, wieczorem grzmiało, deszcz, ale nic wielkiego. Wtorek – burza, padało, dość konkretnie, ale absolutnie nie było to oberwanie chmury. I co? Przepływ w Bzinie wzrósł ponad 100-krotnie!!!

Dlaczego tak się dzieje? Przyczyn jest wiele. Bo padało... wiadomo. Bardzo możliwe, że prewencyjnie puszczono wodę z zalewów powyżej wodowskazu, a więc z Rejowa i Bliżyna. Ale kluczowe znaczenie wg mnie ma krótkowzroczne i szkodliwe zarządzanie rzekami. Kamienna w rejonie wodowskazu jest uregulowana, wyprostowana, ogołocona z drzew, w znacznym stopniu pozbawiona starorzeczy, oczyszczona ze zwałek. Brzegi lokalnie utwardzono, wybetonowano. Gwałtownie zgromadzony nadmiar wody nie rozlewa się, nie wsiąka, ale spływa z impetem jak woda w toalecie. Tyle, że nie mamy tu do czynienia z sześcioma litrami wody, ale z dziesiątkami tysięcy litrów w przypadku górnej Kamiennej. A co się wydarzy, gdy zamiast burzowego przedpołudnia będziemy mieć oberwanie chmury czy kilkudniową ulewę? Czy przepływy wzrosną nie 100-krotnie, a 200-krotnie? A może jeszcze bardziej? Łatwo wyobrazić sobie szkody jakie wyrządzi gwałtowna fala powodziowa. Zerwane mosty, zatopione domy, szkody materialne, realne zagrożenie dla ludzi – to wszystko jest jak najbardziej prawdopodobne.
Mniej spektakularne, ale równie namacalne konsekwencje w realiach uregulowanej rzeki niesie susza. Woda szybko spływa, nie ma szansy na jej naturalne zretencjonowanie, na nawodnienie okolicznych gruntów czy wypełnienie starorzeczy – bo starorzeczy już nie ma.



Betonowa Kamienna w rejonie Skarżyska.















Uregulowany odcinek - prosty jak strzała. Woda płynie jak w rynnie.














Przyroda upomina się o swoje, ale nadal widać ślady ludzkiej interwencji.














A jak powinno być? Normalnie. Naturalnie. Meandrująca rzeka zapewnia mniej dynamiczny przepływ wody. Przybrzeżne olchy stanowią naturalną „oczyszczalnię” dla rzeki, umacniają brzegi i dają cień, który zapewnia właściwą egzystencję roślinom, rybom, ptakom czy owadom. Opuszczone przez rzekę starorzecza i rozlewiska nie tylko nawadniają okolicę, stanowią naturalny rezerwuar wody, ale też mogą przejąć jej nadmiar w okresie powodziowym. By uniknąć sytuacji kryzysowych wyznacza się tereny zalewowe lub tworzy suche zbiorniki boczne o naturalnym charakterze. Taki obraz rzeki pozwala częściej utrzymywać średnie poziomy wody, zamiast gwałtownych skoków od stanów niskich do alarmowych.

W USA burzy się sztucznie wzniesione zapory, w Europa zachodnia odchodzi od regulacji rzek w kierunku renaturalizacji, Skandynawowie kruszą betonowe brzegi na odcinkach uregulowanych. Z czasów studenckich pamiętam wykłady z architektury krajobrazu, słowa o znaczeniu olsów i siedlisk łęgowych, ich unikalności jako ekosystemu i formacji leśnej. Profesorowie sygnalizowali negatywne skutki, jakie pociągają za sobą próby okiełznania rzeki.

Dlaczego ktoś mógł przekazać mi takie informacje 20 lat temu, a pracownicy instytucji, dla których „opieka nad rzekami” to chleb powszedni nie zadali sobie trudu, by sięgnąć po tą wiedzę do dziś?



Znów Kamienna - parę kilometrów dalej, ale zupełnie inna.














Swobodnie meandruje, płynie w swoim rytmie.















Dzika i pełna uroku.
















Trzy zdjęcia starorzecza Kamiennej.
Majestatyczny spokój.
Na szczęście jeszcze nikt tu nie rąbał, nie wycinał, nie zasypywał.














Przewrócone drzewo... nie trzeba wyciągać, tak ma być, przyroda tak chce.
Przykład samoczynnej renaturalizacji. Trwa to dziesiątki lat.
Następny sztuczny próg, który natura „odzyskuje”.

2 komentarze: