Przyjmowałem,
że mój wpis PIĘKNE RZEKI... JUŻ NIEDŁUGO http://pruswkajaku.blogspot.com/2016/05/piekne-rzeki-juz-niedugo.html przeminie bez echa. Bo
kogo to obchodzi? Tymczasem spory odzew stanowił dla mnie miłe
zaskoczenie. Dobrze wiedzieć, że ten temat jest ważny nie tylko
dla mnie. Ośmielony głosami poparcia pozwolę sobie na kontynuację
wątku, przy czym znów posłużę się lokalnym, ale jakże
obrazowym przykładem.
Ostatnio
przepływy na Kamiennej w Bzinie spadły do 0,3m3/h. Przerażająco
mało. W sobotę spadł symboliczny deszczyk, tak... żeby zmoczyć
kostkę na podjeździe. W niedzielę upał. W poniedziałek znów
ciepło, wieczorem grzmiało, deszcz, ale nic wielkiego. Wtorek –
burza, padało, dość konkretnie, ale absolutnie nie było to
oberwanie chmury. I co? Przepływ w Bzinie wzrósł ponad 100-krotnie!!!
Dlaczego
tak się dzieje? Przyczyn jest wiele. Bo padało... wiadomo. Bardzo
możliwe, że prewencyjnie puszczono wodę z zalewów powyżej
wodowskazu, a więc z Rejowa i Bliżyna. Ale kluczowe znaczenie wg
mnie ma krótkowzroczne i szkodliwe zarządzanie rzekami. Kamienna w
rejonie wodowskazu jest uregulowana, wyprostowana, ogołocona z
drzew, w znacznym stopniu pozbawiona starorzeczy, oczyszczona ze
zwałek. Brzegi lokalnie utwardzono, wybetonowano. Gwałtownie
zgromadzony nadmiar wody nie rozlewa się, nie wsiąka, ale spływa z
impetem jak woda w toalecie. Tyle, że nie mamy tu do czynienia z
sześcioma litrami wody, ale z dziesiątkami tysięcy litrów w
przypadku górnej Kamiennej. A co się wydarzy, gdy zamiast burzowego
przedpołudnia będziemy mieć oberwanie chmury czy kilkudniową
ulewę? Czy przepływy wzrosną nie 100-krotnie, a 200-krotnie? A
może jeszcze bardziej? Łatwo wyobrazić sobie szkody jakie wyrządzi
gwałtowna fala powodziowa. Zerwane mosty, zatopione domy, szkody
materialne, realne zagrożenie dla ludzi – to wszystko jest jak
najbardziej prawdopodobne.
Mniej
spektakularne, ale równie namacalne konsekwencje w realiach
uregulowanej rzeki niesie susza. Woda szybko spływa, nie ma szansy
na jej naturalne zretencjonowanie, na nawodnienie okolicznych gruntów
czy wypełnienie starorzeczy – bo starorzeczy już nie ma.
Betonowa Kamienna w rejonie Skarżyska.
Uregulowany odcinek - prosty jak strzała. Woda płynie jak w rynnie.
Przyroda upomina się o swoje, ale nadal widać ślady
ludzkiej interwencji.
A
jak powinno być? Normalnie. Naturalnie. Meandrująca rzeka zapewnia
mniej dynamiczny przepływ wody. Przybrzeżne olchy stanowią
naturalną „oczyszczalnię” dla rzeki, umacniają brzegi i dają
cień, który zapewnia właściwą egzystencję roślinom, rybom,
ptakom czy owadom. Opuszczone przez rzekę starorzecza i rozlewiska
nie tylko nawadniają okolicę, stanowią naturalny rezerwuar wody,
ale też mogą przejąć jej nadmiar w okresie powodziowym. By
uniknąć sytuacji kryzysowych wyznacza się tereny zalewowe lub
tworzy suche zbiorniki boczne o naturalnym charakterze. Taki obraz
rzeki pozwala częściej utrzymywać średnie poziomy wody, zamiast
gwałtownych skoków od stanów niskich do alarmowych.
W USA burzy się sztucznie wzniesione zapory, w Europa zachodnia odchodzi od regulacji rzek w kierunku renaturalizacji, Skandynawowie kruszą betonowe brzegi na odcinkach uregulowanych. Z czasów studenckich pamiętam wykłady z architektury krajobrazu, słowa o znaczeniu olsów i siedlisk łęgowych, ich unikalności jako ekosystemu i formacji leśnej. Profesorowie sygnalizowali negatywne skutki, jakie pociągają za sobą próby okiełznania rzeki.
Dlaczego ktoś mógł przekazać mi takie informacje 20 lat temu, a pracownicy instytucji, dla których „opieka nad rzekami” to chleb powszedni nie zadali sobie trudu, by sięgnąć po tą wiedzę do dziś?
Znów Kamienna - parę kilometrów dalej, ale zupełnie inna.
Swobodnie meandruje, płynie w swoim rytmie.
Dzika i pełna uroku.
Trzy zdjęcia starorzecza Kamiennej.
Majestatyczny
spokój.
Na
szczęście jeszcze nikt tu nie rąbał, nie wycinał, nie zasypywał.
Przewrócone
drzewo... nie trzeba wyciągać, tak ma być, przyroda tak chce.
Przykład
samoczynnej renaturalizacji. Trwa to dziesiątki lat.
Następny
sztuczny próg, który natura „odzyskuje”.
Naprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Usuń